„Nie licz lajków. Licz rezerwacje.”
Każdy post, każda rolka, każde stories coś kosztuje —
czas, energię, pomysł.
Ale czy wiesz, co Ci to daje?
Bez mierzenia efektów działasz intuicyjnie.
A intuicja bez danych to chaos w ładnym opakowaniu.
Dlaczego warto mierzyć marketing?
Bo tylko liczby pokażą Ci, co działa.
Marketing to nie magia – to system.
Kiedy mierzysz wyniki, możesz przestać „wrzucać dla zasięgów”,
a zacząć budować świadomą strategię,
która prowadzi do realnych rezerwacji.
Co mierzyć w beauty?
Konwersję
Z ilu wiadomości lub zapytań powstała rezerwacja?
To wskaźnik skuteczności Twojej komunikacji.
Możesz mieć 100 lajków, ale jeśli nikt nie zapisze się na wizytę –
to nie jest sukces, tylko ładny post.
Lojalność klientek
Jak wiele z nich wraca po pierwszej wizycie?
To miara zaufania i jakości obsługi.
Warto ją śledzić co miesiąc – powroty to najtańszy marketing.
Średnią wartość wizyty
Czy Twoje klientki kupują coraz więcej, czy coraz mniej?
Zwróć uwagę na tzw. średnią wartość koszyka.
Jeśli spada – oznacza to, że spada też postrzegana wartość usług.
Źródła rezerwacji
Czy Twoje klientki trafiają z Booksy, z poleceń, z Instagrama,
czy może z Google?
Te dane mówią, gdzie inwestować energię, a co ograniczyć.
Opinie i rekomendacje
Ilość opinii mówi o aktywności,
ale ich treść pokazuje emocje, które budujesz.
Analizuj powtarzające się słowa – to klucz do zrozumienia marki oczami klienta.
Aktywność w social media
Zaangażowanie nie jest celem, tylko środkiem.
Pytaj: „czy moje stories powodują rozmowy, zapisy, pytania?”
Nie lajki – konwersacje.
Mini-dashboard dla salonu
Co miesiąc mierz:
- liczba nowych klientek
- liczba powrotów
- średni przychód
- źródło wizyt
- liczba rekomendacji
Dzięki temu przestajesz „wrzucać na czuja”,
a zaczynasz zarządzać salonem jak marką.
Jeśli chcesz nauczyć się mierzyć efekty i tworzyć strategie oparte na danych,
zapisz się na mój mentoring – pokażę Ci, jak przełożyć lajki na rezerwacje.
